przyjechaliśmy akurat na kolację więc Mike miał okazję zaserwować nam swoje umiejętności
a są one nieprzęciętne.....
zamieszkaliśmy w obozie Akacja w lodgach(duże namioty kryte strzechą).........
po kolacji dla odkażenia pare kolejek dobrej wódki(dzięki Krzychu!).....
kąpiel?...jest ciepła woda w środku sawanny i sen.......
spałem jak zabity......ale o 6 rano już na nogach.....spałem jak zabity ale do 3 w nocy bo wtedy właśnie zaczęło mną trząść, myślałem, że afrykańskie noce są cieplejsze.....
o 7.30 śniadanie.....jajko, fasola, tosty, dżem doskonała kenijska kawa......
8.00 wyjazd i prawie cały dzień spędzony w rezerwacie......
no i zaraz po przekroczeniu bram parku zaczęło się.......
dwa sępy z szybkością błyskawicy leciały do padliny.....jak dojechaliśmy to ucztował szakal a sępy czekały na swoją kolejkę.......
lwica która upolowała gnu leża la trochę dalej cała umazana we krwi nawołując partnera....życie i śmierć i tak już do końca pobytu w Afryce.....
a później słonie, lamparty, gepardy, kiboko, mamba i wiele wiele innych gatunków zwierząt i było bosko....
później powrót kolacja, wódeczka i długie rozmpwy o duchach afryki......
jak tu teraz zasnąć po takim dniu!