29.04-02.05.2006
cztery dni jak cztery pory roku Vivaldiego.
Już wiemy gdzie artysta szukał inspiracji do swojego dzieła, na 100% był kiedyś w Masywie Śnieżnika. Na pierwszej długiej wyprawie klubu Yamatachi pogada robiła z nami co chciała, był śnieg i lepienie bałwanów, było słońce i wdychanie zapachów wiosennych kwiatów. Był również wszębobylski deszcz i wylewanie deszczówki z przemoczonych butów.
Było tam wszystko jednak jedno nas nie opuszczało dobry humor i hart ducha tak ważny w wysokich górach.
Pierwszy długi wypad a tak udany, strach pomyśleć jakie będą następne.