krótki pobyt w domciu....i szybka decyzja wypad tam gdzie dzieje się coś ciekawego...
jest okay...zawsze...dylemata albo Bray albo Howth...staje na pierwszym...
spacer na Connolly station....i jazda....coś dwa kwadranse i jesteśmy...
świetna mieścina...
ale co tam nic się nie liczy...jak zobaczyliśmy góry to tylko tam...wolność
ale wcześniej pizza z godzillą w tle...haha śmiech...
spacer pod górkę nie zachęca...bród i śmiecie jak w Polandzie myślę sobie...
ale za to pod krzyżem jazda...w tle Góry Wicklow....po prawej zatoka i dalej klify....ach bajka...chce się życ...
uderzamy dalej...jakieś krowy...przez chwilę chcemy uciekać...śmiech
potem w dół klify....i tory... jeźdi dart klimaty takie jak lubie...
spadamy cały czas w dół ...znowu Bray...kawa nad morzem jest świetnie....
potem dart i Dublin...krótka chwila w domu i idziem do pubu...
Celt się nazywa...ale to już inna bajka...
jezu...jak ja tęsknie
może we wrześniu?...ziomki jak myślicie?