w łóżku byłem już o 19 spałem budziłem się spałem i tak w kólko macieju.....
wstałem w nocy się odlać ale małpy tak krzyczały, że szybko uciekłem do szałasu....
7. już na nogach....
Gidion przynosi mi ciepłą wodę do umycia....ja pierniczę ale wersal....
8 wyjscie z obozu....po dobrym kwadransie odkrywa się Kibio i Mawenzi....
jak w niebie....
do Horombo sześć godzin wędrówki....
roślinnośc zmienia się wraz z wysokością...dżungla teraz taka kosówka coś jak w naszych Tatrach....po drodze spotykam trzech polaków miło pogawędzić w ojczystym....
po czternastej w obozie....ceny całkiem swiatowe....huknąłem browara Kilimanjaro za trzy dolary...skubańce....
Horombo to ogromny kompleks szałasów i namiotów...tutaj śpią ludziska którzy wchodzą i schodzą, że szczytu tak, że młyn jest okropny....
spotykam młodego Anglika....ma ogromny kłopoty z żołądkiem tak jak ja przed trzema dniami....leży na pryczy i stęka....
wysokość 3761 metrow wysoko i to się czuje!